Ogłoszenia w internecie...

Upieram się jednak, że JEST.

Spójrz na to - z punktu widzenia sprzedawcy:
- ileśtamset euro trzeba było za to zapłacić,
- transport kosztował (sama winieta na Austrię - 8,30 euro. A na Czechy też trzeba). Wszak z Nysy do ... gdziekolwiek w Austrii - jest co najmniej 300 km w jedną stronę.
- jakiś grosik dla siebie - trzeba też na tym zarobić. Bo jak nie - to po co w ogóle ściągać.

A jednak auto:
- w miarę kompletne,
- nieźle zachowane,
- z papierami do zarejestrowania.

...to za ile chciałbyś takie kupować ? za tysiąc złotych? :/
Nie te czasy, Kuba

Edit:
- i korek do wlewu ma śliczny!

No chyba, że wpadlo na lore jako 13 auto

Gdyby byłomniej złamane to pierwszy bym mówił, ”dobre i tanie” ale w moemencie aż tak dużego klęknięcia (toż prawie środkiem na asfalcie) więcej niż 3000 nie dałbym.

Tego nie wiemy.
Ale nie wiemy tez - czy jednak nie przyjechało ”pojedyńczo” np. gdzieś spod Insbuku.
A wtedy - kilometraż idzie gruuubo powyżej tysiąca, doliczyć trzeba koszty noclegu (bo w jeden dzień tego nie obskoczy), dwóch dniówek dla zmiennika (bo sam nie obskoczy), że o np. kosztach amortyzacji nie wspomnę...

A jeśli nadal Was nie przekonałem, to proponuje porównać stan i cenę tego samochodu - z obgadywanym już wcześniej innym autem:
http://otomoto.pl/citroen-2-cv-C29781533.html

Domyślam się o które chodzi nawet gbez otwierania linka. :)
I powiem inaczej.
W pełni rozumiem twój rachunek ekonomiczny, zastanawiam się tylmko czy przy takim rachunku ekeonimcznym jak 1000 km, amortyzacja, noclegi itp po prostu opłacało się go sprowadzać.
Przeciż cały czas przy naprawdę nie tak dużym trudzie można auto w porównywalnym stanie sprowadzić z miejsc bliższych i tańszych, a nawet jeśli nie, to cały czas zdarzają się tu na miejscu kaczki w podobnym stanie, tańsze. Albo lepsze i za podobną cenę.
Przypomnij sobiepewną niedawno widzianą kaczkę na allegro za 4500, taką z przemacerowanym lakieram, i przywiązaną maską. (nie mogę znaleźć linka) Pamiętasz? To tylko 1000 zł więcej, a tamta prawdopodobnie po kosmetyce byłaby do jeźdzenia.

Tak patrzę na tego ”austriaka” i myślę,ze jakby właśćiciel zaproponował by mi go gratiś,to bym odmówił.Jak pisze kol.Kuba na miejscu trafiają się lepsze okazje,niekoniecznie droższe,a i obejrzeć czy przejechać się ew.można przed zakupem.

Ciekawa dyskusja odnośnie cen za kaczuszki. W pełni popieram Hurtownika w jego wypowiedzi. Odpaliłem sobie mobile.de i popatrzyłem przykładowo na mój model szarego Charlestonika. Ceny od 5 tys. Euraków do hohoho 12 i więcej. Przeciętnie 7-8 tys. Euro za autko które jeździ na co dzień...więc nie jest wcale po jakimś kapitalnym remoncie. Myślę, że te ceny to ogólnie jest przegięcie. Naprawdę tyle kasy to nawet dla Niemca jest sporo. Co do Polski to ubolewam, że ludzie którzy mają CVki (i nie tylko) w stanie ”złomika” nie oddadzą je za przysłowiowego tysiaka, tak aby ktoś mógł je sobie kupić i tchnąć w nie nowe życie. Ostatni odkryłem na dzielnicy gdzie mieszkają moi rodzice, 3 lub 4 Warszawy w stanie rozkładu ale myślę, że byłyby świetnymi modelami pod restaurację. Jak tylko dotknąłem płotu to właściciel mało mnie nie poszczuł swoim cerberem o trzech głowach. Chyba ma już dość...pytających hehe

Nie mówię, że kaczka za takie 3500 jest zjawiskiem częstym. Ba, nawet bardzo żadkim, ale nie widzę wielkiego sensu kupowania takiej właśnie za 3500, skoro po dołożeniu jednego tysiąca, co przecież nie jest sumą niemożliwą do dołorzenia przy kupnie samochodu można otrzymać coś znacznie lepszego niż ten.
Innymi słowy. Istnieje coś takiego jak ”przepaść cenowa” mioędzy ”złoemem” który trzeba tylko i wyłącznbie poddawać ”pełnej” renowacji, a ”samochodem do remontu” i mówię, że cena tego , który bezsprzecznie należy ze względu na ramę do kategorii ”1” niebezpiecznie zbliża się do takich, kóre da się wyhaczyć, należące do kategorii ”2”
Innymi słowy: Dokładaqjąc tysiąc i kupując inną kaczkę można oszczędzić przy renowacji myślę że znacznie więcje niż tysiąc.


P.S. a dyskusja się robi ”fascynujące” ze względu na to, że wielu z nas ma zupełnie inne priorytety przy wyborze kaczki.

Tyle tylko, że... takiej kaczki za 4,5 tysiaka ... to też za bardzo nie pamiętam w ostatnich czasach.
A już napewno nie pamiętam takich, które przy cenie 4500 jakoś by mnie zafascynowały swoim stanem.
Nadal więc się upieram, że to DOBRA oferta