Palił, palił, krzywo stanął i mu się odechciało

Witam

Palił dobrze, lekko wystarczyło przekręcić kluczyk i od razu chodził. Podjechałem pod garaż bokiem (a tak to u mnie wygląda, że samochód jest wtedy przechylony mocno na lewą stronę) i jakoś zaczął nierówno chodzić, zgasł.
Chciałem go odpalić a ten tylko kręci (kręci dobrze, nowy akumulator i jak pisałem wcześniej, odpalał od strzała) ale nie odpala.
Wypchałem go do przodu, stanął na prostym i dalej to samo. Zauważyłem, że pod gaźnikiem mokro od benzyny. Po około godzinie odczekania odpalił na chwilę, pochodził bardzo nierówno i zdechł, a później to samo, kręci i nie odpala a pod gaźnikiem powódź.

Co się mogło stać? I co robić?

Pierwsza sprawa: powódź pod gaźnikiem jest normalna, znajduje się tam dziórka przelewowa i tak ma być. A skoro wylewa się, znaczy się przelewa, a skoro się przelewa wina znajduje się po stronie instalacji elektrycznej. Stawiam na zapłon i styk kabla na zapłonie

Oczyściłem wszystkie styki, sprawdziłem świece i kable zapłonowe, odpalił, pochodził chwilę równo i wydawać się mogło, że już jest ok, ale wystarczyło musnąć gaz, reakcja była ale zaraz po niej, spadły mu obroty, bez możliwości ratunku, i zdechł. Potem tylko ponowne zalanie wszystkiego pod spodem gaźnika i już odpalić mu się nie chciało.

A może w gażniku zaworek ,ten który jest otwierany i zamykany przez
pływak ,się zaciął i leje ponad poziom?Albo pływak się ”utopił”i zaworek non stop jest otwarty-więc leje.Tak sobie to wyobrażam.

Czasem wystarczy strzykawka i przedmuchanie zaworków.