Całkiem rozsądna propozycja.
Przynajmniej - oceniając na podstawie zdjęć.
1) Auto niemalże kompletne.
Brakuje "narożników" przy tylnej listewce dachu (łatwe do zdobycia. I niezbyt drogie) (ale za to - listewka cudna! Z napisem! Rzadkość!). Oryginalny podnośnik + korba + DWA (jeden więc nadprogramowy!) kliny pod koła. Drewniane, (chyba..) oryginalne! Plus (ponad standard fabryczny) radio z epoki i antena - dokładnie taka, jakie wówczas (86 r) montowano do kaczek.
2) Faktycznie stan 100 % oryginał fabryczny (pomijając zupełnie nie wiem po co - pomalowanie tylnego zderzaka i kłów na zderzaku przednim. No i dach... Obstawiam, że z fabryki wyjechała z czarnym), "ślady upływu czasu" niezbyt drastyczne: gnijący tylny prawy "ogon" (standard..) (lewy pewno też, tylko nie widać na żadnej fotce), trochę popękany grill (do uratowania).
Największy żal i niepokój - budzi zawias maski.. Jeśli to tak zostawić - poleci dalej (a i już teraz - nie wygląda najlepiej), jeśli wziąć się za naprawę... to zgodnie z powiedzeniem "rusz kamyk, poleci lawina" - może okazać się, że całe podszybie do wymiany. A wtedy - czeka i dość istotna interwencja lakiernicza.
A szkoda to robić, bo wygląda, że faktycznie, jak pisze Sprzedawca - "Nic nie malowane nic nie prostowane".
...Tak w ogóle - to POWINNA to być "Sausss Ente"... Przemawia za tym zarówno rocznik, jak i kolor lakieru i felg, kolor i rodzaj tapicerki (łącznie z "boczkami" drzwi!), jak i te naklejone czarne "niby-Robri" na tylnych błotnikach.
..Aż dziwne, że nie ma grafiki na drzwiach... no nie,
Roberto ?

Nie oryginalne opony.
Ale to akurat - PLUS! 
Lepsze nowe, z bardzo zdrowym bieżnikiem TOYO, niż 30-letnie Micheliny.
Szkoda, że nie ma fotki licznika. Napisane, że przebieg auta to 45 tys. km. Całkiem możliwe, jesli faktycznie stało w garażu 22 lata (!!!)
3)
Doskonale natomiast, że silnik nie odpalany (!!!).
Teraz - żeby NAPRAWDĘ cieszyć się jego walorami -
absolutnie nie powinno się - podejmować
żadnych (!!!!) prób jego odpalenia, tylko NAJPIERW, i to
obowiązkowo (!!!) wytargać silnik z ramy, rozebrać w drobny mak (!!!) i
wyczyścić go wewnątrz - ze sławetnego "budyniu", który tworzy się z NIERUCHOMEGO oleju silnikowego (22 lata!).
I to - NIM go będzie próbować zassać pompa olejowa....
Oczywiście może się okazać, że przy oględzinach na żywo (np. szkoda też, że nie ma fotki podłogi pod nogami kierowcy i pasażera. Ale zawsze można poprosić sprzedającego o dorobienie i wysłanie) - jednak nie jest tak różowo, ..ale
WARTO JECHAĆ, OGLĄDAĆ !.
Taka jest moja opinia.
...nie ma za co...
A żeby było jasne:
w życiu nie byłem w Złotoryi, nie znam Pana Pawła 