Myślałem o założeniu drugiego termometru i sondę chciałem przytwierdzić gdzieś na misce olejowej, ale to byłby już przerost formy nad treścią...
Wcale nie! Ogólnie pomysł jest dobry, ..tylko trzeba zadać sobie pytanie: jaki jest cel takiego badania, co chcę zmierzyć, czego chcę się dowiedzieć.
Konstruując badanie w ten sposób - faktycznie dołożyłbym drugą sondę, zmieniając tylko punkt pomiaru.
Bo skoro masz dane "na wyjściu" z chłodnicy - drugą (a w kolejności technologicznej - "pierwszą") sondę należałoby zamontować gdzieś "na wejściu" do chłodnicy, w porównywalnych warunkach (zacytuję: "za gumową osłoną wentylatora, więc miejscu zacisznym, odizolowanym od bezpośredniego wiatru z wiatraka.").
Byłby to wówczas całkiem niezły test (tak to na roboczo nazwijmy) "wydolności chłodnicy".
Oczywiście trzeba przyjąć kilka uproszczeń:
- to nie są sondy "dotykowe", a raczej "zanurzeniowe"
(w tym sensie - że zbierają dane powierzchniowo, a nie punktowo. Czyli "na styk" z rurką - otrzymamy zupełnie inny odczyt, niż by olej opływał sondę na całej jej powierzchni),
- nie jest to więc RZECZYWISTA temperatura ...niczego w zasadzie,
- nie mamy więc wyników w stopniach Celsjusza, ..tylko... w jakichś.. bliżej nie sprecyzowanych jednostkach,
- ..ale w takim teście to i tak nie ma najmniejszego (!) znaczenia,
- porównywalibyśmy wtedy - PROPORCJĘ ILOŚCI jednostek na wyjściu i wejściu. Wynik w procentach. Im większa (procentowo) równica - tym lepsza wydolności chłodnicy.
Tyle tylko, że badanie takie traktować należy jako "diagnostyczne" (jednorazowe). Nie ma sensu stałego, ciągłego pomiaru