Kolejny Janusz biznesu. Zapomniał była dodać że rama złamana.
Progów "nie ma", ogonów "nie ma", klapki klimy "nie ma", ramki przedniej szyby "nie ma", dołu maski "nie ma" (w sensie -że gdy to tknąć, to się rozleci..), kierownicy "nie ma" (bo dlatego zawinięta tym paskudztwem, bo rozsypywała się, co nie ?), krawędzie błotników połamane, podłoga w bagażniku trzyma się chyba tylko dzięki niezliczonym warstwom farb.
Boczków drzwi NIE MA naprawdę. W komorze silnika też spore braki...
Zamalowane uszczelki, listewka bagażnika i masa innych elementów ("Lakiernik" -Miszcz!).
A stacyjka zdemontowana, bo...... ?
Szczerze ?
Nie przyjąłbym tego czegoś - do siebie do odbudowy.
Dawno nie widziałem AŻ TAK zmordowanego auta... I wtedy cena oscylowała około tysiąca euro.... I raczej z tendencją do sporej negocjacji.