Pisaliśmy już o tym na forum, ..ale nie pamiętam w jakim temacie.
Kolektor dolotowy ma pod spodem dziurkę (choć nie każdy, o dziwo! Spotkałem się już z takimi, które nie miały), którą wycieka ewentualny nadmiar paliwa (kaczy gaznik nie ma "powrotu"). Tak próba zabezpieczenia przed zalaniem.
ZUPEŁNIE NORMALNE więc jest - że przy nieudanym rozruchu (zwłaszcza, gdy na ssaniu) silnik pod gaznikiem (a dokładniej - pod kolektorem właśnie) jest mokry.
Czemu nie odpala ?
...No cóż,... powodów może być wiele.. zarówno paliwowych, jak i PRĄDOWYCH.
Zacząłbym od NAŁADOWANIA AKUMULATORA. Pewno trochę przysiadł, gdy auto długo stało. A jak jest słaby - to pobór prądu na rozrusznik jest tak duży, że "brakuje" na iskrę, przez co jest słabsza. Zakładam oczywiście - że sprawna cewka, kable wysokiego napięcia (a mogły zawilgnąć w taką pogodę!), świece i aparat zapłonowy. Sprawdzana była iskra na świecach ?
A nierówna praca i zdechnięcie?
..To faktycznie wina (raczej..) paliwowa. Jakiś syfek w dyszach w gazniku, czy coś takiego.
...Na obydwie te dolegliwości - JA zastosowałbym "lekarstwo", ..za które pewno co niektórzy mnie tu zaraz zlinczują...
- LINKA.
Delikatnie i umiejętnie, ale odpalenie jej z linki - w moim mniemaniu pomogłoby najbardziej. Prąd idzie wówczas "w całości" na iskrę (nawet przy słabym aku) a i ewentualne syfki w gazniku "przeciągną się" podciśnieniem zdecydowanie większym, niż przy kręceniu rozrusznikiem.
"Linka leczy"...