Śmigam po Warszawie jak wściekły, dach zwinięty,król życia ,a tu dziś moja kaczka upolowała - pierwszy raz w życiu - torebkę papierzaną z Lidla albo innej Biedy,taką od pieczywa

Może ten pęd ją przytrzymywał, ale kilka kilometrów to naprawdę siok.
Przeleciałem z tą "dekoracją" całe Powstańców Śląskich przez Bemowo , żal mi było się zatrzymać - bo pierwszy raz jak żyję miałem tam "zieloną falę" w odróżnieniu od wszechobecnej w stolicy " czerwonej fali"

Miałem czas by pstryknąć fotę

Zatrzymałem się dopiero przy Kasprowicza i tam
torebka uznała ,że powinna już wysiąść, bo dojechała tam gdzie chciała.

I spadła.
Może chciał się tam przesiąść do metra?
Dowód w załączeniu.