W Cactusie było kilka pomysłów, które czyniły ten samochód innym - czyli bliskim 2CV z naszej perspektywy. Ale po pierwsze gdy 2CV wchodził na taśmy produkcyjne, aż tak bardzo "inny" nie był. Po drugie w dostępnych w Polsce wersjach nie ma kanapy (a tylko dwa oddzielne fotele), nie ma otwieranego dachu, a umieszczenie poduszek powietrznych nad przednią szybą skutecznie ogranicza widoczność i sprawia, że czujemy się w samochodzie niekomfortowo - jest uczucie ciasnego wnętrza, choć w sumie jest całkiem przestronnie. Początkowo bardzo mi się ten samochód podobał, a liczne reklamy, w których Cactusowi towarzyszyła Kaczka i nowe hasło Citreona (nie kreatywna technologia, a użyteczna technologia) tylko rozbudzały mój apetyt, ale gdy samochód fizycznie pojawił się w salonie przyszło rozczarowanie... i zostało.