Łucę się panie doc

. A tak naprawdę nie wiedziałem co dalej... i zacząłem od chmiela, przyszedł kolo i był "synod z łomżą", znalazł się chyba winowajca na focie.
Po zdjęciu z drugiego koła szczęk zauważył koleś przytarcie na metalu (młodzsy lepszy wzrok

) i to ścierwo chyba szorowało o bębenek - pytanie czemu założone było tak samo jak z drugiej strony (gdzie jest ok. - brak tarcia) i pewnikiem piszczało jak sk.. Teraz zastanawiam się - lekko zeszlifować/złagodzić farfocle czy też obrócić równą stroną? i złożyć do kupy.
Wcześniej pisałem z telefonu/przy piwku/w garażu/przed synodem to nie napisałem, że naciskając hamulec przy pierwszym kole KAŻWA wyskoczył mi z cylinderka "tłoczek"wraz z oringiem/uszczeleczką i żygneło na zielono. Posmotriłem, podumałem i zadzwoniłem do Pabla na pocieszenie

. Oring jest w porządku, nie przecięty/przetarty wcisnąłem z powrotem i siedzi ale 30 gr. LHM papłyneło. Kolo z synodu powiedział że trza 4 koła odpowietrzać a ja myślę czy jedno - ?
Jak wcześniej pisałem bębny/szczęki/tłoczki - kupiłem nówka.
Szczęk nie centrowałem - bo nie wiem jak to robić, zawsze trzeba - nawet jak wsio nowe,
okładziny biorą po całości,
czy to koło piszczy - pewnie te drugie gdzie tarł metal o metal (jak złoże to będę wiedział i napiszu),
ściągacz tak cudowny, jeszcze nie mój ale jak mi wpadnie kawał metalu to wyrzeźbię se
jutro jak szefowa pozwoli to skończę (z sobą

) lub pergolą z którą się pier....lą 4 dzień.