zloek
użytkownik
T:201 P:1444
|
Dodany: 2009-03-17, 19:39:25
tak sobie pomyslałem, że ciekawie by było sie od was dowiedzieć jak i gdzie i dlaczego kupuliscie/dostaliście swoja pierwszą kaczkę.
Tak wiec zaczne od siebie:)
Mieszkałem 12 lat w holandii. Mój ojczym kiedy był młodym facetem kupił sobie pierwsza kaczke w latach 60. Pojechał nią odrazu z holandii do Portugalii na wakacje. Nic sie nie popsuło:) W sumie miał kilka kaczek. Dlaczego kaczka? Bo on jest bardzo wysokim facetem i jego głowa się tylko w kaczce mieściła:)
No i ja jade sobie tak z matka i nagle widzimy, że przy drodze w holandii stoin sobie czerwona kaczuszka na sprzedaż, kosztowała 1500 guldenów (jakies 3000zł). Ja już wczesniej mamie trułem, że chce miec samochód a wczesniej miałem juz 7 motorowerów. No i prawka jeszcze nie miałem ale samochód już mi sie marzył.
Zatrzymalismy się i pogadalismy z właścicielem.
Ja wogóle to nie chciałem kaczki, marzyłmi sie stary amerykanski samchod z silnikiem V8. No ale matka powiedziała, że jak chde samochód to albo zgodze sie kaczke albo nic nie dostane.
hmmmmmmmmm dlugo się nie zastanawiałem, po jezdzie próbnej odrazu sie w kaczce zakochałem. A wiec nastepnego dnia ja kupilismy.
Po tym jak zrobilem prawko to moja pierwsza wyprawa nie trwala długo bo po 5km zatrzymala mnie policja. Balem sie strasznie, prawko mialem od wczoraj tu juz policja odrazu. Koledzy zaczyli sie smiac ze coz Łukasz zaraz stracisz swoje prawko:) Okazalo sie ze jedno tylnie swiatlo mi nie dzialalo. Wyusiadlem, klepnolem i zaswiecilo. Policjant sie usmiechnol i moglem dalej jechac:)
Po 4 miesiacach jechalem autostrada i TIR tak dmuchnol ze zerwalo mi dach ale szyba sie trzymala. W deszczu bez dachu mialem jeszcze 60km do domu, jakos sie udalo:) Do tego mialem jeszcze arafatke na glowie, taki turban bo zimno bylo, ludzie sie smiali ze jakis arab zapieprza z Allahem w deszczu bez dachu:)
|
|
Dodany: 2009-03-18, 00:34:49
Jacek w temacie CX powiedział: To co napisał Łukasz, obudziło lawinę wspomnień... No więc we mnie też obudziło. (a swoją drogą zwariowana ta historia pierwszego CX-a)
Ja po raz pierwszy jeździłem kaczką jak miałem cztery lata. Kaczka była z rocznika 1967, należała do mojego taty i miała: światła od ursusa, przyciemniane tylne szyby folią samoprzylepną (z okrągła dziurką do patrzenia dla mnie) Nie posiadała tylnego siedzenia, zamiast niego siedzonko zrobione ze starego wózka dziecięcego - moje. Poza tym tata pomalował ją pędzlem i jak to mówił żartobliwie, że jak była brudna to łatwiej ja było ”przemalować” niż umyć. Jeździła u nas cztery lata, potem poszła w ludzi i szybko potem została została ”zezłomowana”. Co ciekawe mniej więcej w 2004 r. w Kozienicach na wysypisku części kaczkowych za domem u jednego z naszych kolegów, odnalazłem .... ”moje” drzwi z przyciemnianymi szybami i otworem do patrzenia .... <BR>
Tyle o kaczce powiedziałbym ”zerowej”. Moją pierwszą i do dziś ukochaną ujrzałem pierwszy raz na oczy w 1993 r. Miałem wtedy czternaście lat. Czasami jeździliśmy z tatą jego nową kaczką na zloty zabytkowych samochodów, ale że kaczka była z końca lat siedemdziesiątych i miała prostokątne reflektory, krzywo trochę na nią na ”zabytkach” patrzono. Kaczka była ”trochę za nowa”.
Nie mniej bywaliśmy... Na jednym z takich ”kameralnych” zlotów pod Norblinem, spotkaliśmy Juliana Kołodzieja, którzy przyjechał swoją świeżo nabytą kaczką z roku 1967. Cóż to było za auto... zakochałem się od pierwszego. Zachowana w całkowicie fabrycznym stanie, ale wyeksploatowana do końca i jeszcze dalej. Wszystko było w niej loterią: ruszy czy nie ruszy... będzie ładować czy nie...
A urokliwa niezmiernie, bo np. wszystkie tapicerki miała w kolorze nadwozia (szarym) metalowe koło kierownicy, też szare, ”hamakowe” siedzenia, 6V instalację, silniczek 425 ccm, który był tak mały, że go nie było widać pod maską... <BR>
Mniej więcej rok później Julian (na którego cześć auto zostało potem nazwane Julianem)został zmuszony przez sytuację do sprzedaży auta. Działał w tym czasie w warszawie nasz znajomy kolekcjoner, który kupował każdą starą i tanią kaczkę ”na części”. Chciał kupić i tą. A że właściwie taki ”złom” nie był mu potrzebny, to w wyniku ogólnej przyjaźni i dość skomplikowanej transakcji ”wiązanej” auto stało się moją własnością. (Kto pamięta te czasy, ten wie, jak się wtedy ”kombinowało”. Tak więc miałem piętnaście lat i ”uczyłem” się kaczki na tym całkowicie wyeksploatowanym zabytku. I muszę przyznać, że chyba niczemu drugiemu w życiu nie poświęciłem tyle czasu ... Dziś wiedziałbym jak ”uratować” tą kaczkę w dużo lepszym stylu niż wtedy. Ale mimo to kaczka jest w naszej rodzinie do dziś. Właśnie przygotowuję ją tacie, robiąc kolejny remont i tym razem wracając do ”oryginału”, bo przez ten czas stała się wysokiej klasy zabytkiem. Miała chyba więcej publikacji prasowych, niż jakikolwiek inny 2CV, mimo, że nigdy na to w pełni nie zasługiwała. Znany dziennikarz Rafał Jemielita przypisał jej nazwisko ... Cyranka. Julian Cyranka. Dlaczego Cyranka? Otóż kaczka ta należała do jedynego oficjalnie ściągniętego do polski kontyngentu 30 Kaczek. W 68 roku. Przez Premiera Cyrankiewicza. A kaczka Cyrankiewicza to ... Cyranka.
Załączniki
cyranka4.jpg
|
(rozmiar: 74.98 KB, pobrań: 104)
|
Pobierz
|
cyranka2.jpg
|
(rozmiar: 45.69 KB, pobrań: 95)
|
Pobierz
|
cyranka1.jpg
|
(rozmiar: 50.89 KB, pobrań: 94)
|
Pobierz
|
cyranka0.jpg
|
(rozmiar: 62.46 KB, pobrań: 89)
|
Pobierz
|
|
|
Dodany: 2009-03-18, 06:50:35
Pamiętam tą kaczkę!
To właśnie ona śmigała po jeziorze (!) w czasach, gdy Twój, Kuba, Tata, wspólnie z moim synem łazili po urszulewskich drzewach.
(do dziś drzewa w Urszulewie szumią tą historię. Ale tylko dla tych wybrańców, którzy chcą jej wysłuchać, gdy już przygasa ognisko, a krążąca w żyłach krew wygania jeszcze na nocny spacer nad jeziorem, zamiast do wyrka).
Pamiętam też, jak na pytanie „a do czego ten pałąk?” – Tata odpowiadał: „Uniwersalny jest. Np. jak mnie zablokują na parkingu, to można złapać za niego jak za rączkę od walizki i wynieść auto na drogę”... :D
Tak, to faktycznie kawał legendy....niezależnie od jej „oficjalnej” historii
|
|
Dodany: 2011-08-17, 21:10:20
tak to bywało:
Załączniki
Julian1-006-(97).jpg
|
(rozmiar: 310.26 KB, pobrań: 54)
|
Pobierz
|
|
|
Dodany: 2011-08-19, 09:21:07
Kto z nas dziś odważył by się tak zwodować kaczkę ?
Każdy pucuje i obawia się o ramę i korozję....
Dziś mamy 2cv-shop, franzose i jakieś tam inne sklepy gdzie części mamy za 2 dni w domu.
A to właśnie 20 czy 30 lat temu mieć w Polsce 2cv TO BYŁA WIELKA SZTUKA. Nie łatwo było dbać o nią, skutecznie naprawiać i zdobyć częsci.
Może wtedy w ludzich było więcej luzu i fantazji ? Nie wiem...
|
|
Dodany: 2011-08-19, 10:47:33
Jak to mawia w takich przypadkach nasz wspólny forumowy kolega:
”ginie męstwo w narodzie”
|