Spotkanie Przyjaciół 2CV Chomiąża 2012

a’propos bosmana, 2tygodnie temu jak byłem w szczecinie zakupiłem ku degustacji 3 rodzaje tegoż regionalnego browara... Po krótce FULL zwany potocznie ”czerwonym” naprawde miło mnie zaskoczył

To szkoda, że nie dałeś znać, że będziesz. Zaprosiłbym na kawkę.
Czerwony ”full” ( nie mylić z ”mocnym-full” haha ) to mój ulubiony, zielony ”special” jest mocniejszy i z goryczką. Wogóle ”special” jest dla posiadaczy 2CV6 Special haha . Nie wiem zaś jaki piłeś trzeci? bo obecnie nie ma trzeciego smaku, chyba, że jakiś okolicznościowy, np. ”polarny” na zimowe, długie wieczory.

A to miło z Twojej strony Paweł, będe pamiętał następnym razem. Masz rację (i tu mnie masz) kosztowałem 2 czerwone i 1 zielonego.
Polecam Ci raciborskie mocne - ostatnie odkrycie
http://www.browar-raciborz.pl/index.php?dzial=browar

Raciborskie wygląda naprawdę imponująco, popróbujem. Zapraszam

No kurde...:/
Tak fajnie się temat rozwija (nic to, że odpływa od tematu w tytule) :-p ...i beze mnie ???
...A tylko patrzeć, jak wreszcie (mam nadzieję, że może lada dzień!) będę musiał przez ten Szczecin przejechać ;)

Jestem do dyspozycji i Kaczulka też
Egh oczywiście do czwartku, bo w piątek lecimy do Chomiąży ( o ile nic nam się już nie przydaży tfu! tfu!)

No się stało się! Jesteśmy spakowani i jutro śmigamy na Chomiążę.
Trzymajta chopy kciuki abyśy dojechali i powrócili!

Wyprawa trwa!
Aktualnie jesteśmy w Poznaniu i mamy się dobrze.
Wyjechaliśmy ze Szczecina w piątek 11/05 ok godz. 11:00.
Wybraliśmy najkrótszą drogę do Poznania trasą S3 a następnie minęliśmy Skwierzynkę i dalej pocieliśmy na Pniewy. W Poznaniu druga przerwa dla silniczka i posiłek oraz...przymusowe kremy ”po opalaniu”. Jechaliśmy ze zwiniętym dachem i w stolicy Wielkopolski odczułem zbotkosowanie twarzy promieniami słonecznymi, które w piątek prażyło niemiłosiernie. Wyglądam jak rolnik z co najmniej trzydziestoletnim stażem pracy na roli.
W Poznaniu pomyliliśmy drogę na Gniezno, minęliśmy za to najprawdopodobniej czerwonego 2CV Club na numerach brytyjskich lub holenderskich. Kierowca w słomkowym kapeluszu był tak zapatrzony na trasę przed siebie, że nas nie zauważył. Nie ważne, przed nami rozprzestrzeniał się Szlak Piastowski! Minęliśmy Gniezno i znaleźliśmy się na terenie Kujawsko-Pomorskiego.
Jechaliśmy przez przepiękną trasę wzdłuż miasteczka Gąsawa i ok. 20tej dotarliśmy do ośrodka Piast w Chomiąży Szlacheckiej.
Klubowicze z poznańskiego klubu przyjęli nas bardzo sympatycznie za co z góry im serdecznie dziękujemy. Piątek był dniem magicznym, późnym wieczorem nadciągnęła potężna burza i jeszcze bardziej odczuwalny był (przynajmniej dla nas, historyczno-archeologiczne zboczenie) pradziejowy klimat tych ziem.
W powietrzu unosił się zapach jeziora i leśnego runa okraszonego deszczówką
W sobotę mały lansik i ”os” w Gąsawie. Zająłem zaszczytne 9 miejsce! Później zwiedzanie Biskupina i wieczorna przejażdżka ”bez czwartego biegu” po tej przecudnej krainie. Stacyjki wąskotoróweczki, ruiny zamku w Wenecji, muzeum kolei, a wszystko to okraszone pagórkowatymi polami kwitnącego rzepaku. Zbaczaliśmy z wiejskich dróg aby jeszcze bardziej zaszyć się w polach. Cóż chcieć więcej!
Dziś zwiedziliśmy Gniezno.

Wracając do samego zlotu, to kaczuszek naliczyliśmy 12 i 2 HY. Organizacja bardzo dobra, ośrodek pod każdym względem rewelacyjny. Klubowicze pozytywnie zakręceni i bardzo sympatyczni.
W tym miejscu chciałbym podziękować za te wspaniałe dni!
Piotrek ”Nartokacza”; Krystian oraz Tynkers z przenośnym zestawem głośno grającym Manu Chao

Kilometry w jedną stronę to 328.
Jutro powrót do domku.
ps. niebawem foteczki zlotowe.
Dobrej nocy

No no? co tam w Poznaniu się stało? To chyba najmniejsza Chomiąża w historii? Zwykle ilość kaczek podchodziła pod 30 a w kazdym razie powyżej dwudziestu. Coś skromnie.
W przyszłym sezonie musimy się postarać i sami ”nadrobić” frekwencję.

Troszkę się ogarnąłem i wrzucam foteczki. Kuchnia felek jak trudno jest wrócić do rzeczywistości na tym padole łez po takiej przygodzie.
Kilometraż łączny 722 km.