po malutku zaczynam...

Zanim rozpedzę sie do 125 i udowodnie (na GPS) postanowiłem wpasować lewy błotnik wewnetrzny. Pasuje bardzo dobrze jak oryginalny - jednak to niemiecka podróbka. Zajęło mi to cztery godziny. Pozostało tylko zgrzać go, wkleić i zanitować.

Muszę uważniej się przyglądać. Tej zimy muszę wyremontować mojego Leona. To był trudny rok.

Jak tak patrzę na te zdjęcia, to aż tracę ochotę na remont budki w mojej kaczuszce. Póki jeździ i woda się przez drzwi nie wlewa do środka, to chyba szkoda się za to zabierać. Bo czy mały remoncik, czy z założenia duży - pewnie i tak będą trwały tyle samo...

To nie jest takie straszne jak wygląda. Najważniejsze aby nie zabierać się za to z jakimkolwiek ciśnieniem. Jednak głównym celem tego zajęcia ( w moim przypadku) jest radocha z samego cięcia, gięcia i krzesania iskier. A na koniec głębokie, pełne szczęścia spojrzenie kobiety życia tuż przed wyruszeniem w nieznane...bezcenne

Masz rację remontowac bez ciśnienia, ja remontowałem z cisnieniem to po roku spadło do 0
trzeba zrobić raz a dobrze na jakiś czas
i cieszyć się po remoncie ile się da

udało mi się zamontować prawy wewnętrzny błotnik. Tym razem zajęło mi to dwie godziny.

Długo się zastanawiałem spawać punktowo, spawać TIG czy skręcić na śrubki i jednocześnie skleić na klej uszczelniacz. Wybrałem najdłuższą drogę jednak mam nadzieję na 25 lat spokoju. Oba wewnętrzne błotniki już zamontowane. Zastosowałem nierdzewne śrubki M4x25 i klej- uszczelniacz Wurth

Buda stała się na tyle sztywna że mogłem wyjechać spod niej podwoziem i postawić na dwóch kobyłkach. Teraz zajmę się przewróceniem budy do góry nogami i połataniem kilku nieszczęsnych dziur. Spawanie nowych blach też będzie konieczne.